In Blog

Martę i Adriana znałam z widzenia już od kilku dobrych lat. Wychowywaliśmy się na tym samym osiedlu. Nasze drogi skrzyżowały się jednak dopiero niedawno. Czasem różne sytuacje doprowadzają do tego, że spotykasz kogoś i wiesz, że to jest to. Ślub tych dwojga to kolejne wydarzenie w czasach pandemii. Ale na szczęście trafiliśmy w taki termin, że się udało! Jedyny problem z jakim musieli się zmierzyć wszyscy obecni na weselu to były maseczki. Goście czuli się lekko skrępowani. Nie ma się co dziwić. Walczyliśmy do końca, aby Młodzi nie musieli ich mieć w najważniejszych momentach w kościele. Udało się!

Mówią, że prawdziwa miłość przezwycięża różne trudności!

Był gorący sierpniowy poranek. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że przygotowania Młodych były zaledwie 1 minutę od mojego mieszkania. Gdybym chciała, mówiąc przewrotnie, mogłabym iść w kapciach 🙂

Zostałam przywitana pyszną kawą, żartami Taty, lekkim zdenerwowaniem Mamy. Jak to w dniu ślubu, ukochanej córki. Wszystko było tak jak być powinno. Pięknie wykończony makijaż, kilka poprawek fryzury. Szampan, szlafroczek i muzyka w tle.

Przygotowania u Pana Młodego zazwyczaj są inne. Śmiem powiedzieć na większym luzie, gdyż Panowie mają na wszystko czas. Były szklaneczki Jacka Danielsa, cygaro i kupa śmiechu.

Miło fotografuje się ślub, podczas którego widzisz nie dość, że miłość Pary Młodej, to też wielkie przyjaźnie, niesamowitą ekipę. Do tego świetnie prowadzący imprezę DJ Artur Mazurek, wzruszające podziękowania dla rodziców, wyjątkowe oczepiny i niespodzianka Pana Młodego na sam koniec.

Zapraszam dalej, rozgośćcie się!

Contact Us

We're not around right now. But you can send us an email and we'll get back to you, asap.

Nieczytelne? Zmień tekst captcha txt