In Blog

Dzisiaj opowiem wam o sesji narzeczeńskiej! Podczas takiego spotkania z parą, pokazuje „jak na chwilę zapomnieć o całym świecie”. Kurczę gdyby ktoś mi to powiedział 5 lat temu podczas przygotowań do mojego ślubu, to byłabym 100% mniej zestresowana. Na sesji narzeczeńskiej przyzwyczajam was do pracy ze mną. Dzień ślubu jest wystarczająco nieprzewidywalny, warto przyzwyczaić się aparatu.

Ktoś nad wami skaczę, daje wskazówki i weź tu się człowieku nie stresuj. Ale spokojnie z początku tylko jest trudno.

W miarę upływu czasu, docieram do was bardziej. Z czasem pozwalacie mi abym mogła wyciągnąć z was więcej i więcej. W rękawie mam jeszcze czasem formularze narzeczonych, które wypełniacie, gramy też w słowne gry, aby uzyskać naturalne momenty. W kadry chwytam waszą wyjątkowość, która w każdym jest inna. Szukam tego co ulotne, gestów z których składa się mój świat, których na co dzień jest mało w szarej rzeczywistości. Kocham czułość i bardzo staram się pokazać to na zdjęciach – dotyk dłoni, głaskanie, sploty, przytulanie. Usłyszałam niedawno po sesji

Możecie sobie tylko wyobrazić jakie miałam ciarki.

Ponadto spacer z aparatem podczas sesji narzeczeńskiej ma być luźny, w stylizacjach które są swobodne ale w waszym stylu. Las, góry, łąką, jezioro, wasze własne M, a może inne wspaniałe miejsca. Spokojnie jestem takim człowiekiem, że moje Pary zasypuje inspiracjami, ponieważ uważam, że łatwiej to wszystko zobaczyć i sobie wyobrazić.

Sesja z Paulinką i Matim była wyjątkowa. Jechaliśmy wspólnie samochodem i już po drodze wiedziałam, że będzie mega luźno i śmiesznie. Pogoda dopisała nam idealnie. Mieliśmy zimową aurę, lekki mrozik i gorącą herbatkę. Przytulasy, uśmiechy, szeptanie do ucha. Całą sesję miałam ochotę piszczeć ze szczęścia. Jestem wdzięczna za takie spotkania.

Są wyjątkowi i mam nadzieje, że o tym wiedzą 🙂

Contact Us

We're not around right now. But you can send us an email and we'll get back to you, asap.

Nieczytelne? Zmień tekst captcha txt